niedziela, 1 marca 2015

Prolog

- Nie mam w zwyczaju krzywdzić bez powodu. - spojrzałam na niego - I Ciebie też nie skrzywdzę Elizabeth. - powiedział patrząc mi w oczy. - Wiem, że teraz pewnie mi nie uwierzysz... - spuścił głowę, a za chwilę znowu spojrzał w moje oczy - ... Ale jesteś tu bezpieczna.
- To czemu mnie tu trzymasz? - wyszeptałam
- Za dużo chcesz wiedzieć, Elizabeth. - Przynajmniej próbowałam. Znowu zrobił się oziębły - Przyniosę Ci coś do picia. - powiedział wstając
- Malik? - wyszeptałam tak cicho, że chyba nie usłyszał. Jednak odwrócił się i na mnie spojrzał - Mogę zadzwonić? - usłyszałam śmiech bruneta
- Żartujesz sobie? - nie przestawał się śmiać - Nie po to zabrałem Ci telefon, żeby teraz pozwalać Ci gdzieś wydzwaniać.
- Ale błagam Cię. Tylko jeden telefon. - podeszłam bliżej niego - Muszę zadzwonić do mojej mamy. Ona sie teraz zamartwia. - po moim policzku spłynęły łzy - Nie wiem, co takiego zrobił mój ojciec i wiem, że on się nie przejmie moją nieobecnością. Ale mama zadzwoni na policję. A tego chyba nie chcesz, prawda? - zapytałam - Proszę, jeden telefon. Powiem, że wszystko ze mną okay i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz